piątek, 3 stycznia 2014

Trzydzieści dziewięć.

Tymczasem w całkiem innej części Polski, patrząc na mapie na południ kraju, a dokładnie to w Rzeszowie – stolicy województwa podkarpackiego cały w skowronkach Bartosz parkował swój sportowy samochód pod jednym z bloków. Miał cudowną wiadomość, którą wręcz musiał podzielić się ze swoją przyjaciółką. Wdrapał się po schodach i nacisnął na dzwonek agnieszkowego mieszkania.
Pierwszy raz. Zero odzewu.
Drugi raz. Zero odzewu.
Trzeci raz. Usłyszał jak coś wewnątrz mieszkania upada.
Nacisnął na klamkę i delikatnie popchnął drzwi do przodu. Już w korytarzu zauważył bałagan, co bardzo go zdziwiło, bo Aga nie była raczej typem bałaganiarza. Podniósł leżące na podłodze zdjęcia, które wcześniej zdobiły jedną ze ścian. Jak najciszej stawiał kolejne kroki w stronę salonu. Jednak i tam oprócz bałaganu nie zastał nikogo. Wyszedł na otwarty balkon, a gdy tylko przestąpił jego próg usłyszał trzask drzwi wejściowych. Kurek zbiegł czym prędzej na dół, w tym samym czasie wybierając numer na policje.
- To znowu Ty? – warknął przyciskając włamywacza do ziemi.
Bartek był o wiele silniejszy i szybszy, wiec z łatwością dogonił uciekiniera.
- A Ty jeszcze się od niej nie odpieprzyłeś? – wysyczał Darek, próbując wyswobodzić się z uścisku, który zafundował mu siatkarz – i tak nie zaruchasz.
- Nie zamierzam – Kurek oburzony uniósł głos – zaraz przyjedzie policja. Teraz się nie wywiniesz skurwielu.
- Twoje nieodczekanie – odgryzał się.
- Po co tu przyszedłeś? Mało już narobiłeś Iśce kłopotów? – kontynuował przyjmujący, nie przestając dociskać Dariusza do chodnika.
- Bo sam mam kurwa problemy i potrzebuje hajsu – warknął.
Po okolicy rozniosły się policyjne syreny.  

~*~
Westchnęłam głęboko opadając na zbyszkowe łóżko. Ten spacer naprawdę mnie wykończył. Spóźniliśmy się na kolacje przez co Zibi został zmuszony do samodzielnego przygotowania nam posiłku. Jego rodzice pojechali do rodziców panny młodej, aby pomóc im w ostatnich poprawkach przed jutrzejszą ceremonią. Dlatego teraz, po tym jak przebrałam się w spodenki i luźną koszulkę, którą podebrałam siatkarzowi, leżałam wbijając wzrok w biały  sufit z ze splecionymi na brzuchu dłońmi. Zastanawiałam się jak długo to wszystko potrwa. Jak długo Zbyszek będzie jeszcze przy mnie. Cieszyłam się z jego obecności, z jego bliskości. Jednocześnie bojąc się, że  w każdej chwili mogę go tak po prostu stracić i już nigdy nie odzyskać. To przykre, ale w większości przypadków miłość przynosi przeważnie ból.
Słysząc delikatne skrzypnięcie drzwi, szybko podniosłam się i usiadłam po turecku na łóżku. Plecy oparłam o ścianę delektując się przyjemnym chłodem, który dawała. W takie upalne dni zrobię wszystko, aby poczuć choć trochę orzeźwienia. Bartman z szerokim uśmiechem postawił przede mną tacę ze swoim jak mniemam popisowym daniem, i to bardzo kalorycznym daniem! A przecież sportowcy to chyba na jakiejś diecie powinni być…
- Chcesz mnie utuczyć? – zapytałam widząc stos naleśników wypełnionych nutellą, spryskanych bitą śmietaną w sprayu i obsypanych kolorową posypką…
 O Boże, czemu to tak korci i wygląda tak przepysznie?
- Nie chce nic mówić, ale przydałoby Ci się kilka kilogramów tu i tam – pstryknął mnie w nos usadawiając się obok mnie.
- Źle wyglądam? – uniosłam lewą brew do góry krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Uważam, że zmieniasz się w kościstą Anję Rubik, a ja nie chce Cię zgnieść podczas przytulania – objął mnie ramieniem cmokając ustami w skroń.
Zrobiłam minę smutnego borsuczka, wywijając dolną wargę.
- Hej, hej! Jemy! Nie smutamy – zaśmiał się podając mi talerz z naleśnikami – musisz zjeść co najmniej trzy!
- Bartman nie żartuj sobie nawet – fuknęłam – ja nawet jednego nie zjem..
- Misztal no… chociaż dwa – mruknął mi wprost do ucha.
- Półtora. Pójdźmy na kompromis – wyciągnęłam dłoń, którą on w geście zgody, chwilę później uścisnął.
Bo zjedzeniu tej mega dużej ilości cukru i wszelakich słodkich substancji myślałam, że rozerwie mi najpierw żołądek, a później brzuch. Za to Zibi pochłaniał co rusz to nowego naleśnika, nie zamierzając zaprzestać.
- A Twoja siatkarska dieta, czy coś? Masz zamiar już się nie ruszać po boisku? – zaśmiałam się kładąc się wygodnie na łóżku.
- Oj tam.. raz to chyba sobie mogę pozwolić, co nie? – zrobił minę małego chłopca, któremu mama nie chce kupić resoraka.
- Ja tam nie wiem – wzruszyłam ramionami przymykając oczy – najwyżej dostaniesz opieprz od trenera.
- Zrzucę to na Ciebie – pokazał mi język.
Kopnęłam go w udo co tylko troszeczkę go rozzłościło. Odłożył tacę na biurko i jedną ręką trzymając nad głową oba moje nadgarstki, drugą podparł się i zawisnął nade mną. Musnął z największą subtelnością i gracją moje usta, co kompletnie nie pasowało do jego zaborczego charakteru atakującego. Usiadł na łóżku ciągnąc mnie w swoją stronę. Oplotłam jego biodra nogami, dłonie układając na policzkach. Badałam fakturę jego skóry kciukiem. Poczułam, jak przez jego ciało przechodzą dreszcze, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Głęboko patrzyliśmy w swoje oczy, nie widząc poza nimi żadnego świata. Byliśmy w swoim własnym wymiarze.
Zasnęłam objęta przez jego silne ramię, czując jego oddech na szyi.

I wiecie co? Chciałabym usypiać tak każdego następnego dnia, aż do końca świata, a nawet i dłużej. 

8 komentarzy:

  1. O proszę. Daruś i Bartuś znów wracają do akcji ;d czyli że będzie ciekawie ;) hmm.. zżera mnie od środka co też chce takiego ważnego powiedzieć Adze Kuraś :D

    Zapraszam do mnie ;)
    opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajne tooo :) nie mogę się doczekać, co będzie dalej :)
    uściski :* / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa co Kuraś chciał jej powiedzieć i wyobrażam sobie jego zdziwienie gdy dowie się gdzie jest dziewczyna....
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe, czy Bartek zadzwoni do Agi z tym newsem. raczej to zrobi. Mam tylko nadzieję, ze nie zepsuje to humoru Iśki na weselu. A jak słodko jest między nią, a Bartmanem <3 To lubię!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuuu.... powiało grozą co do Kurka i Darka hahhaa :) O jak ja bym zjadła naleśnika z bitą śmietaną i nutellą , a do zakochańców to jest słodko :D Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnyyyyyyy czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od wczoraj zaczęłam czytać twoje opowiadanie i mnie zadziwiłaś. Po prostu brak słów. To jest takie świetne! Siedziałam do późnego wieczoru czytając, a w szkole nie mogłam się doczekać kiedy wrócę do domu włączę komputer i wejdę na twojego bloga. To jest niemożliwe, że taka młoda dziewczyna jak ty umie tak pięknie pisać opowiadania.

    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń