sobota, 26 kwietnia 2014

czterdzieści sześć

Podróż dłużyła mi się niemiłosiernie. Kilkakrotnie musiałam zatrzymywać samochód, bo buzujące we mnie emocje utrudniały mi racjonalne myślenie i prowadzenie pojazdu. Kupiłam na stacji benzynowej butelkę zimnej wody, która pomogła mi opanować nerwy. Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam w dalszą drogę do Spały.  Nerwowo przełączałam stacje radiowe, aby choć na chwilę zagłuszyć myśli. Byłam wyczerpana psychicznie i fizycznie.
Do Spały dotarłam późnym wieczorem. Zaparkowałam żółtego garbusa  na podjeździe rodzinnego domu. Po kilka chwilach byłam już na ganku i stukałam w drzwi. Gdy tylko Cecylia je otworzyła utonęłam w jej siostrzanych objęciach.
- Boże Iśka! Co się z Tobą działo? Dlaczego nie odbierałaś telefonów? Zbyszek był gotowy natychmiastowo jechać do Rzeszowa! – z trudem wyłapywałam kolejne słowa, które wypływały jak potok z ust mojej siostry.
- Wszystko Ci wytłumaczę. Teraz musze spotkać się z Zibim – oznajmiłam i zostawiając walizkę w korytarzu wybiegłam z domu i udałam się w kierunku Ośrodka Przygotowań Olimpijskich.
Miałam szczęście, że w recepcji nikogo nie było. Przemknęłam obok kantorka woźnych i złapałam windę. Na korytarzu panował względny spokój. To dziwne, bo o tej godzinie  Ignaczak robił zazwyczaj obchód po pokojach i szukał ekipy do grania w karty.
Na drzwiach pokoju wisiała jeszcze kartka informująca o zakwaterowanych w nim siatkarzach. Leciutko zapukałam.
- Nie zamierzam grać z Tobą w pokera Krzychu – krzyknął automatycznie Bartman otwierając drzwi.
Spojrzałam na Niego zdezorientowana, ale już po chwili zostałam zamknięta w Jego szczelnym uścisku.
Zaczęłam płakać. Łzy mimowolnie ciekły po moich policzkach i nie mogłam tego powtrzymać.
- Aguś, nie płacz. Jestem przy Tobie. Powiedz mi co się stało, nie odbierałaś telefonów, martwiłem się  - szepnął zostawiając na moich ustach krótki pocałunek.
Odgarnął z mojego czoła kosmyk niesfornie opadających włosów i przejechał palcem po rozciętej skroni. Syknęłam z bólu.
- Jezu Chryste! Aga, powiedz mi do cholery jasnej co się stało!
Skulona w kłębek usiadłam w kącie łóżka i otarła mokre policzki. Wzięłam kilka głęboki wdechów próbując choć trochę się uspokoić.
- Przyszedł i zamknął mnie w mieszkaniu. Chciał wyjechać ze mną za granice. Sprzeciwiłam się mu i wtedy popchnął mnie. Zawadziłam o stolik. Tak bardzo się bałam.
Znów nie powstrzymałam łez. Znów moczyłam jego T-shirt rzewnymi łzami. Na samo wspomnienie tych chwil przechodziły mnie zimne dreszcze.
- Ja nie chcę tam wracać, Zbyszek – wyszeptałam, gdy sadzał mnie sobie na kolanach.
Kołysał mnie w przód i w tył dopóki nie przestałam płakać. W międzyczasie w pokoju pojawił się Michał, więc chciałam wrócić do domu. Bartman kategorycznie mi tego zabronił zamykając w jeszcze szczelniejszym uścisku.
Tutaj czułam się bezpiecznie. Między Jego prawym, a lewym ramieniem, wsłuchując  się w Jego miary oddech, który drażnił moją szyję. Tutaj znalazłam swoją bezpieczną przystań.

Obudziły mnie krzyki. Prawdopodobnie był to jeden z siatkarzy, który miał za zadanie zwołać wszystkich na natychmiastową, niezapowiedzianą zbiórkę.
- Zostań tutaj – polecił mi Zbyszek szukając porozrzucanych po pokoju klapek.
Był już przy drzwiach, kiedy wrócił się i delikatnie musnął moje  usta swoimi.
- Zaraz wracam – dodał, gdy czekający na niego Michał coraz bardziej się niecierpliwił.
Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od jakiegoś czasu mimowolnie, nie na siłę uniosłam kąciki ust do góry.
Ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie, w którym panował naprawdę ogromny bałagan. Zresztą czego mogłam się spodziewać po dwóch wielkoludach mieszkających na dość niewielkiej powierzchni i prowadzących aktywny styl życia. Wszędzie walały się koszulki i spodenki. Postanowiłam ulżyć choć trochę oczom odwiedzających ten pokój gości i poskładałam porozrzucane ubrania.
- Jezu, stary. Taka dziewczyna to skarb! – krzyknął uradowany Kubiak  widząc stos równo ułożonych T-shirtów – szukałem tej koszulki od dobrych dwóch tygodni. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – dodał całując mnie w policzek.
- Nie zapędzaj się Kubi, ten skarb jednak jest mój – wtrącił Zbyszek, gdy jego przyjaciel obejmował mnie chwilkę za długo.
- Nie przesadzaj, cieszę się Twoim szczęściem – poklepał go po plecach – a teraz wybaczcie, ale zamierzam cieszyć się dniem wolnym.
- Dniem wolnym? – powtórzyłam za Michałem
- Tak, dlatego zabieram Cię na wycieczkę – oznajmił Zibi.
- Wycieczkę?   - spytałam zaskoczona.
- A później odwiozę Cię do Cecylii, abyś mogła się spakować – dodał znikając w łazience.
- Spakować się? – moje źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej.

- No tak, jutro wylatujemy do Londynu. Zapomniałaś? – odparł Michał czym kompletnie mnie zszokował. 

9 komentarzy:

  1. Już wróciłam i zaczynam nadrabiać. Przeczytałam twój drugi blog o Łukaszu i Magdzie wiec go skomentuje tutaj króciutko, że był zajebisty i nie mogę się doczekać małego Żygusia haahh :).
    W szoku jestem, że jej ten debil coś jej zrobił. Myślę, że ze Zbyszkiem będzie bezpieczna i będzie się z chłopakami dobrze bawić i zapomni o tym przykrym zdarzeniu. Pozdrawiam i czekam na następny. Dooma :).
    Zapraszam do siebie :P. http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu się doczekałam!
    Można następnym razem prosić o dłuższy?
    Tak jak chciała, na razie nie wraca do Rzeszowa a leci do Londynu ;D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. trochę to dziwne, że Darek tak szybko odpuścił.. może szykuje coś jeszcze ? miejmy nadzieję, że nie!
    ciekawe, co ten Zibi wymyślił ;D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu zmądrzała. Teraz w końcu chyba ma pewność, że przy Zbyszku może czuć się bezpieczna:)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog! Kiedy nastepny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest Super w Jedną noc przczytałam caly czekam na dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadal czekamy na kolejny rozdział!

    Ja w tym czasie biorę się za czytanie całej historii od początku

    OdpowiedzUsuń