Tak, zrobiłam coś czego nigdy byście się po mnie nie spodziewali. Przyjechałam dopingować nasze Orzełki, Gwiazdeczki polskiej siatkówki, naszą chlubę narodową, podczas ich zmaga w Lidze Światowej.
Jakbym, kurde, nie miała nic innego do roboty... bo ktoś przecież musi skosić trawnik za domem. Jeszcze kilka dni, a trawa będzie po kolana.
- ty masz własny pokój, a ja z Tomkiem drugi - poinformowała mnie Cecylia przerywając moje rozkminy na temat wysokości trawy w ogródku, po chwili w mojej ręce znajdowała się już karta do otwierania pokojowych drzwi.
Pewnie zastanawiacie się co zrobiliśmy z Lenką, zgadłam ? Mała została z dziadkami, to jest rodzicami Tomasza. Moja siostra nie chciała narażać swojej córki na możliwość utraty słuchu. Nie oszukujmy się, hałas panujący na hali podczas meczu nie jest odpowiednim dźwiękiem dla małej Lenki. Tutaj raczej wrze jak w pszczelim ulu. Zresztą, który normalny rodzic zabierze dziecko na mecz, na którym aż od się od napalonych fanek, które lgną do siatkarzy jak muchy do lepu, nie zwracając uwagi na to kogo taranują, czy przypadkiem szturchają.
Z impetem wskoczyłam na hotelowe łóżko i nie miałam najmniejszej ochoty z niego wychodzić. Bo po bo? Jak już tu przyjechałam to trzeba jakoś wykorzystać ten czas wolny na leniuchowanie.
Tylko niestety nie wszyscy potrafią uszanować moją decyzje.
- Iśkaa! - do pokoju wpadła Cecylia - idziemy na zakupy! - zapiszczała mi wprost o ucha, niczym nastolatka, która właśnie spotkała swojego idola, po czym pomachała mi przed nosem tomkową kartą kredytową.
- przecież wiesz, że nie lubię zakupów - jęknęłam nawet nie podnosząc wzroku na moją rozmówczynię.
- oj no chodź.. będzie fajnie! Tak dawno nie byłyśmy razem na zakupach - wyszczerzyła się i jak gdyby nigdy nic chwyciła moją torebkę, a następnie siłą wyciągnęła mnie z łóżka.
Czasem zastanawiam się czy Cecylia na prawdę jest moją starszą siostrą. Bo to, że w ogóle jesteśmy spokrewnione nie ulega wątpliwości; te same lekko pokręcone rude włosy, dołeczki w policzkach pojawiające się podczas uśmiechania, specyficzne oczy niezidentyfikowanego koloru i główna cecha łącząca niemal wszystkich rudzielców - upartość. Jednak z tym, że to Cecylia ma te dwa lata więcej mogłabym się nie zgodzić. Zdarza się, że swoją inteligencją nie przewyższa małej Lenki, a Tomek już nie raz powtarzał jej, że lepiej byłoby gdyby urodziła się blondynką. Poziomem swojego IQ dorównuje nastolatce podnieconej widokiem jakie umięśnionego fagasa bez koszulki. Ale nie mam jej tego za złe. Ani ja. Ani Tomek Jest wyjątkowa i to właśnie to pokochał w niej mój szwagier.
W mgnieniu oka znalazłyśmy się przed hotelem. Cecylia zlokalizowała wzrokiem tomkowe audi.
- wsiadaj, noo! - krzyknęła, gdy ja ciągle stałam przed samochodem i wpatrywałam się w wychodzących z n a s z e g o hotelu mężczyzn.
Szybko się ocknęłam i już po chwili zapinałam czarny pas. CeCe wręcz zmusiła mnie do wspólnego odśpiewania jej ulubionych piosenek, które czy tego chciała, czy nie i tak puściła.
- jazda samochodem bez słuchania tej piosenki to już nie jest ta sama jazda samochodem - oznajmiła dość zawiłym językiem, przy okazji pokrętłem zwiększając głośność.
W taki to oto sposób został zmuszona wysłuchać kilku klasyków grupy Jeden Osiem L.
- Nocami myślę, ciemność porusza wyobraźnię... - jak głupie próbowałyśmy dorównać wokaliście, co oczywiście nie bardzo nam wychodziło. No przynajmniej mi.
~*~
Przyjechali tu walczyć o złote medale. Przyjechali tu, aby po raz kolejny rzucić Brazylijczyków na kolana. Przyjechali tu by grać. Ale niestety przeliczyli się, bo zamiast zapierniczać na spodkowej hali oni wsiadają do autokaru, który ma zawieść ich na spotkanie z kibicami.- chciałem sobie popykać w piłeczkę - marudził Jarosz i raczej nie bardzo obchodziło go to, że zaraz obok stoi prezes PZPS.
Nawet nie zraził się bazyliszkowym wzrokiem Przedpełskiego. Chęć dotknięcia niebiesko-żółtej Mikasy była silniejsza. Ale kto by nie chciał wreszcie wejść na boisko, po trzech dniach przerwy od treningów?
A dla tych wyrośniętych facetów, to boisko, ta piłka i ta siatka to pasja, miłość, praca i całe życie.
- Kurek, a ty co się tak odstawiłeś? - zagaił Ignaczak widząc idealnie zaczesane włosy Bartka.
- nigdy nie wiesz, gdzie możesz spotkać kobietę swojego życia - odpowiedział tajemniczo przyjmujący.
I niby dla innych te słowa nie były dość jasne, ale sam Bartosz dokładnie przemyślał to co powiedział. Bo wzrok ma jeszcze dobry i raczej nie pomylił się co do widoku ze swojego hotelowego okna.
Świetny rozdział, ciekawe kogo Bartek zobaczył.
OdpowiedzUsuńZapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Bartek na pewno zobaczył Iśke. :)
OdpowiedzUsuńPrawda???
I więcej dialogów poprosze.
Bo nudno. :))
Pierwszy raz czytam, znalazłam przez przypadek :) Jestem zachwycona tym opkiem :)) Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie i zapraszam na: lifecansurprise.blogspot.com
Pozdrawiam :)
http://time-forlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział.!