Nie wiem ile czasu spędziłam w Jego uścisku. Nie chciałam
liczyć tych chwil i nie chciałam aby przestał trzymać mnie w ramionach. Byłam
cholernie szczęśliwa, bo przy Nim czułam się bezpieczna. Jego zapewnienia były
tak realistyczne, że byłam w stanie uwierzyć w każde jego słowo. Jednak życie
nauczyło mnie być ostrożną.
- Ja to wszystko załatwię - szepnął jeszcze mocniej
przyciskając mnie do swojego torsu.
- Proszę nie rób nic głupiego - poderwałam się i
spojrzałam głęboko w jego oczy.
Odwrócił wzrok.
- Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego - ujęłam jego
twarz w dłonie zmuszając do patrzenia na mnie - obiecaj...
- Nie mogę Ci tego obiecać...
- Dlaczego? - spytałam nerwowo.
- Bo obiecałem sobie, że nie pozwolę Cię skrzywdzić,
nawet gdy musiałbym się posunąć do czysto siłowych czynów.
- Zibi, proszę... - zrobiłam najbardziej maślane oczy
jakiekolwiek ktokolwiek kiedykolwiek zrobił.
Nie odpowiedział nic. Nachylił się delikatnie nade mną i
przyłożył usta do mojego czoła.
~*~
Dopiero gdy zyskał stu procentową pewność, że dziewczyna
usnęła, powoli wypuścił ją z ramion i położył na łóżku. Jeszcze raz całując ją
w czoło nakrył kołdrą i chwycił za swój telefon.
Bartek zjawił się w jego pokoju z prędkością światła.
- Co się dzieje? - zapytał podniesionym głosem wpadając
do pomieszczenia.
- Cicho. Aga śpi...
Kurek rozejrzał się po pokoju, a widząc leżącą na łóżku
rudowłosą lekko się uśmiechnął. Wyglądała tak bezbronnie i zarówno tak pięknie.
Podszedł do niej i z największą delikatnością odgarnął z jej twarzy włosy.
- Mamy problem. Darek nachodzi Cecylię w domu i wysyła
sms do Iśki - Zbyszek wyjął z kieszeni bluzy telefon rudowłosej i podał go
przyjmującemu.
- Jutro musimy przekonać aby poszła na policje. Inaczej
tego nie zakończymy.
Bartosz zachował zimną krew. Doskonale zdawał sobie
sprawę, że taka zabawa w kotka i myszkę nie skończy się dobrze dla Agnieszki.
Czuwał przy niej całą noc. Oddelegował Kubiaka to innego
pokoju, by ten przypadkiem nie obudził dziewczyny. Zegarek wskazywał kilka
minut po północy, a Aga nerwowo poruszyła się na łóżku. Zaczęła ciężko
oddychać.
- To tylko zły sen - szepnął głaszcząc pukle jej rudych
włosów.
- Bądź przy mnie - odparłam niepewnie łapiąc go za dłoń.
Przysunęła się do ściany robiąc miejsce dla siatkarza. On
dość nieśmiało objął ją ramieniem pozwalając dziewczynie przybrać wygodną
pozycję. Teraz, gdy miał ją tak blisko siebie, nie mógł skupić się na niczym
innym. Zanurzył nos w jej puklach wdychając zapach brzoskwiniowego szamponu.
Serce zabiło mu szybciej, gdy dziewczyna obróciła się do niego przodem. Nie
spała. Miała szeroko otwarte oczy, które patrzyły wprost w jego. Uśmiechnął się
do niej promiennie gładząc kciukiem jej policzek. Następnie przejechał nim po
jej jasnoróżowych ustach. Dłonią pogładził jej alabastrową skórę na ramieniu.
- Jesteś piękna – wyszeptał nie spuszczając z niej
wzroku.
Dobrze, że było ciemno i Zbyszek nie zauważył jak twarz
Agnieszki oblała się jednym wielkim rumieńcem. Uniosła się nieznacznie i pocałowała
go w policzek. Trwali twarzą w twarz przez kilka chwil. Drażniła nosem skórę
jego policzka, a wydychanym powietrzem owładnęła jego usta. Teraz już nie mógł
się powtrzymać. Przybliżył się do niej maksymalnie i teraz to On doprowadzał ją
do szaleństwa swoim oddechem. Rozchyliła wargi, które on po chwili delikatnie
musnął swoimi. Błyskawicznie się odsunęła opierając plecy o zimną ścianę.
- Przepraszam – mruknął siadając na brzegu łóżka.
- Zibi.. – niepewnie ułożyła dłoń na jego ramieniu.
Zerwał się z miejsca i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
Podszedł do drzwi łazienki i kilkakrotnie uderzył w nie pięściami. Był zły na
samego siebie, że nie udało mu się opanować tego rosnącego z każdą sekundą
pożądania. Zakazany owoc smakuje przecież
najlepiej.
Ona też wstała i podchodząc do siatkarza przytuliła się
do jego pleców. Poczuł bijące od niej ciepło.
Teraz mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że jest
zakochany. Chwycił jej ręce które zaplotły się na jego torsie. Ogarnęło go
niepohamowany szczęście. Przyłożył jedną z jej dłoni do swojego szybko bijącego
serca, po czym odwrócił się przodem do niej.
~*~
Ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej, a on objął
mnie w pasie. Światło księżyca wpadające przez niezasuniętą zasłonę oświecało
nasze wpatrzone w siebie twarze. Nachylił się i zetknął nasze czoło. Między
naszymi ciałami nie było miejsca aby wetknąć nawet gazetę. Oboje nie
potrafiliśmy unormować oddechów. Jego ciepłe wargi przylgnęły do moich.
Delikatnie muskaliśmy nasze usta nawzajem, nie odważając się na głębszą
penetracje naszych jam ustnych.
- Chodźmy spać – szepnął całując moje czoło i jeszcze
mocniej mnie przytulając – jesteś zmęczona, a jutro chcielibyśmy z Bartkiem
zawieźć Cię na policje. Musisz złożyć zeznania.
Nie odpowiedziałam. Mocniej wtuliłam się w jego rozgrzany
tors. Bałam się, że gdy rano się obudzę, jego może już nie być.
Poczułam jak moje nogi odrywają się od ziemi. Zakręciłam
je wokół bioder siatkarza w czasie gdy on niósł mnie w stronę łóżka. Przykrył
mnie szczelnie kołdrą, a gdy chciał odejść chwyciłam mocno jego dłoń,
zatrzymując go.
- Nie odchodź – jęknęłam kładąc głowę na jego klatce
piersiowej.
***
Za dużo tej
miłości.
Cóż za ironia.
Chcę do mojego
wirtualnego świata w którym wszyscy są szczęśliwi, a My najbardziej.
Miłej edukacji
przez najbliższe dni ;*