piątek, 4 października 2013

Dwadzieścia dwa.


„Rezygnujemy z kogoś, bo boimy się przyszłości, boimy się tego kim będziemy. Odrzucamy osoby, które nas kochają, które chcą naszego dobra. Odrzucamy je, ponieważ się boimy."


Wzięłam głęboki oddech nie chcąc rozerwać stojącego za mną Bartmana na milion kawałeczków. Jego dłonie dotknęły mojego ciała, co spowodowało te cholerne palpitacje serca, istny stan przedzawałowy, a przecież to tylko lekkie muśnięcie przedramienia, ułożenie do zagrywki ręki… przecież to tylko Zbigniew Bartman, jeden z tych pieprzonych sportowców, którzy zawsze wszystko psują.
Czemu musi tak być? Czemu On musi mnie jednocześnie pociągać i wzbudzać niechęć, odrazę? Czemu pragnę Jego obecności jednocześnie Go nienawidząc?
- Podrzuć piłkę do góry i po prostu w nią uderz – instruował choć ja puszczałam jego uwagi mimo uszu.
Byłam zbyt zajęta myśleniem właśnie o Nim i to jest chyba najgorsze.
- Aga? Słuchasz mnie?
- Tak, tak. Uderzam, podrzucam… - wymamrotałam szurając butami.
- Hej, Słoneczko, co jest? – zaniepokoił się i natychmiastowo odwrócił mnie przodem do siebie.
To jest jednak nieistotne. Istotniejsze jest nazwanie mnie „słoneczkiem”. Gdybym właśnie coś piła lub jadła – grunt, że tego nie robiłam – na pewno zawartość mojej jamy ustnej wylądowałaby na pachnącej tak cholernie ładnymi perfumami bartmanowej koszulce.
Zrobiło się dziwnie niezręcznie. Nie chciałam podnosić do góry głowy i napotykać jego zielonych tęczówek. To by mnie zniszczyło. Mnie i mój mur, który tak rzetelnie budowałam przez kilka ostatnich lat.
- Spójrz na mnie, proszę.
Nie chciałam tego usłyszeć, a jeszcze bardziej „bolało” mnie ich wykonanie.
Stres? Obwa przed tym co nastąpi? Strach? Niepewność? Nieśmiałość?
Nie mogłam pozwolić na zburzenie muru okalającego moje serce, musiałam być silna,  musiałam się mu przeciwstawić.
- Ja chyba muszę już iść – wyszeptałam, bo tylko takie natężenie głosu mogłam z siebie wydobyć.
Odwróciłam się na pięcie i chciałam iść w stronę wyjścia z Sali, jednak Zbyszek szybko połapał się o co chodzi i błyskawicznie złapał mnie za rękę.

~*~

Nie mógł pozwolić Jej odejść. Nie teraz gdy dostał od Kurka zielone światło i obietnice, że przyjmujący nie będzie się wtrącał. To było jak znak z niebios.
Zauważył strach w Jej oczach, a przecież nie chciał tego. Potarł kciukiem po Jej policzkach i nagle zapragnął zbliżyć się do dziewczyny, poczuł smak Jej warg, dać Jej swoją miłość, bo bez wątpienia zakochał się w Agnieszce. Poczuł jak przez Jej ciało przeszły dreszcze i w niemal ostatniej chwili zmienił drogę do Jej ust, na policzek.
- Siatkówka to nie moja bajka, Zbyszku – rzuciła i zabierając swoje rzeczy pośpiesznie wyszła z Sali.

Nie był zaskoczony Jej zachowaniem, doskonale zdawał sobie sprawę, że tak to się może skończyć. Usiadł na najniższej trybunie i ukrył twarz w dłoniach. Chciał być sam i wszystko przemyśleć.  
- Stary, co jest? - nawet nie zorientował się, gdy na krzesełku obok usiadł Kubiak.
- Zawaliłem Misiek, rozumiesz? Zawaliłem - mruknął nawet nie racząc spojrzeć na przyjaciela.
- No to nie wiem co tu jeszcze robisz. Biegnij za Nią, Kretynie!

~*~

Wręcz wybiegłam z hali, taranując po drodze sprzeczającą się w najlepsze dwójkę siatkarzy. Uśmiechnęłam się do nich krzywo i pognałam dalej, przed siebie. Ucieczka to było jak na razie jedyne, według mnie, słuszne rozwiązanie. 
Zatrzymałam się dopiero w chwili, gdy moje ciało zostało zamknięte w szczelnym uścisku. Uścisku męskich ramion. 

5 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że ją dogonił;) A Aga to się zakochała tylko się przed tym broni;* Strasznie się cieszę, że wróciłaś;>
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Za przerwanie w takim momencie to powinnam ci głowę urwać! Tak strasznie się wkręciłam w ten rozdział, a ty go przerwałaś, w dodatku w takiej chwili. Na Zbyszka na pewno nie wpadła, bo on został w tyle,. Czyżby Kurek? Albo sprytny Bartman wyszedł jakimś bocznym wyjściem i dzięki swoim zwinnym nóżkom się tak szybko tam zmaterializował? No i czemu ona uciekła? Kurde, to wszytsko takie poplatane :(
    Pozdrawiam
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego tan rozdział był taki krótki? A no tak, wszystko co fajne szybko się kończy.. Mam jednak nadzieję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i szybko się pojawi :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podejrzewam że wpadła na Kurka... mam nadzieję że w końcu otworzy się na sportowców.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Tylko trochę krótki, ale nie szkodzi :) Co mi sie zdaje że to był pan Kurek :D
    Już nie mogę doczekać się następnego ;)
    Zapraszam do siebie: http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń