„Rezygnujemy z kogoś, bo boimy się przyszłości, boimy się tego kim będziemy. Odrzucamy osoby, które nas kochają, które chcą naszego dobra. Odrzucamy je, ponieważ się boimy."
Wzięłam głęboki oddech nie chcąc rozerwać stojącego za
mną Bartmana na milion kawałeczków. Jego dłonie dotknęły mojego ciała, co
spowodowało te cholerne palpitacje serca, istny stan przedzawałowy, a przecież
to tylko lekkie muśnięcie przedramienia, ułożenie do zagrywki ręki… przecież to
tylko Zbigniew Bartman, jeden z tych pieprzonych sportowców, którzy zawsze
wszystko psują.
Czemu musi tak być? Czemu On musi mnie jednocześnie pociągać i wzbudzać niechęć, odrazę? Czemu pragnę Jego obecności jednocześnie Go nienawidząc?
Czemu musi tak być? Czemu On musi mnie jednocześnie pociągać i wzbudzać niechęć, odrazę? Czemu pragnę Jego obecności jednocześnie Go nienawidząc?
- Podrzuć piłkę do góry i po prostu w nią uderz –
instruował choć ja puszczałam jego uwagi mimo uszu.
Byłam zbyt zajęta myśleniem właśnie o Nim i to jest chyba
najgorsze.
- Aga? Słuchasz mnie?
- Tak, tak. Uderzam, podrzucam… - wymamrotałam szurając
butami.
- Hej, Słoneczko, co jest? – zaniepokoił się i
natychmiastowo odwrócił mnie przodem do siebie.
To jest jednak nieistotne. Istotniejsze jest nazwanie
mnie „słoneczkiem”. Gdybym właśnie coś piła lub jadła – grunt, że tego nie
robiłam – na pewno zawartość mojej jamy ustnej wylądowałaby na pachnącej tak
cholernie ładnymi perfumami bartmanowej koszulce.
Zrobiło się dziwnie niezręcznie. Nie chciałam podnosić do
góry głowy i napotykać jego zielonych tęczówek. To by mnie zniszczyło. Mnie i
mój mur, który tak rzetelnie budowałam przez kilka ostatnich lat.
- Spójrz na mnie, proszę.
Nie chciałam tego usłyszeć, a jeszcze bardziej „bolało”
mnie ich wykonanie.
Stres? Obwa przed
tym co nastąpi? Strach? Niepewność? Nieśmiałość?
Nie mogłam pozwolić na zburzenie muru okalającego moje
serce, musiałam być silna, musiałam się
mu przeciwstawić.
- Ja chyba muszę już iść – wyszeptałam, bo tylko takie
natężenie głosu mogłam z siebie wydobyć.
Odwróciłam się na pięcie i chciałam iść w stronę wyjścia
z Sali, jednak Zbyszek szybko połapał się o co chodzi i błyskawicznie złapał
mnie za rękę.
~*~
Nie mógł pozwolić Jej odejść. Nie teraz gdy dostał od
Kurka zielone światło i obietnice, że przyjmujący nie będzie się wtrącał. To
było jak znak z niebios.
Zauważył strach w Jej oczach, a przecież nie chciał tego.
Potarł kciukiem po Jej policzkach i nagle zapragnął zbliżyć się do dziewczyny,
poczuł smak Jej warg, dać Jej swoją miłość, bo bez wątpienia zakochał się w
Agnieszce. Poczuł jak przez Jej ciało przeszły dreszcze i w niemal ostatniej
chwili zmienił drogę do Jej ust, na policzek.
- Siatkówka to nie moja bajka, Zbyszku – rzuciła i
zabierając swoje rzeczy pośpiesznie wyszła z Sali.
Nie był zaskoczony Jej zachowaniem, doskonale zdawał
sobie sprawę, że tak to się może skończyć. Usiadł na najniższej trybunie i
ukrył twarz w dłoniach. Chciał być sam i wszystko przemyśleć.
- Stary, co jest? - nawet nie zorientował się, gdy na krzesełku obok usiadł Kubiak.
- Zawaliłem Misiek, rozumiesz? Zawaliłem - mruknął nawet nie racząc spojrzeć na przyjaciela.
- No to nie wiem co tu jeszcze robisz. Biegnij za Nią, Kretynie!
~*~
Wręcz wybiegłam z hali, taranując po drodze sprzeczającą się w najlepsze dwójkę siatkarzy. Uśmiechnęłam się do nich krzywo i pognałam dalej, przed siebie. Ucieczka to było jak na razie jedyne, według mnie, słuszne rozwiązanie.
Zatrzymałam się dopiero w chwili, gdy moje ciało zostało zamknięte w szczelnym uścisku. Uścisku męskich ramion.
Mam nadzieję, że ją dogonił;) A Aga to się zakochała tylko się przed tym broni;* Strasznie się cieszę, że wróciłaś;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D
Za przerwanie w takim momencie to powinnam ci głowę urwać! Tak strasznie się wkręciłam w ten rozdział, a ty go przerwałaś, w dodatku w takiej chwili. Na Zbyszka na pewno nie wpadła, bo on został w tyle,. Czyżby Kurek? Albo sprytny Bartman wyszedł jakimś bocznym wyjściem i dzięki swoim zwinnym nóżkom się tak szybko tam zmaterializował? No i czemu ona uciekła? Kurde, to wszytsko takie poplatane :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
[faith-hope-volleyball.blogspot.com]
Dlaczego tan rozdział był taki krótki? A no tak, wszystko co fajne szybko się kończy.. Mam jednak nadzieję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i szybko się pojawi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Podejrzewam że wpadła na Kurka... mam nadzieję że w końcu otworzy się na sportowców.... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńŚwietny! Tylko trochę krótki, ale nie szkodzi :) Co mi sie zdaje że to był pan Kurek :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego ;)
Zapraszam do siebie: http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/
Pozdrawiam!