sobota, 19 października 2013

Dawdzieścia pięć.

Rano, punkt o dziewiątej czarne Audi zaparkowało na podjeździe. Słysząc pukanie do drzwi zaczęłam powoli znosić moją walizkę po schodach.
- Daj, pomogę Ci  - Zbyszek przejął mój bagaż i odstawił go pod drzwi.
W korytarzu ujrzałam krzywo uśmiechającego się Bartka. Odwzajemniłam gest, wymuszając uniesienie kącików warg do góry. Zdawałam sobie sprawę, że Kurek już o wszystkim wie.
- Wszystko będzie dobrze, Mała – zapewnił przytulając mnie do siebie.
Panicznie bałam się Darka. Przed oczami ciągle miałam widok chłopaka, którego kiedyś pobili, bo nie miał pieniędzy na uregulowanie długu. Przez całą nocą ledwo co zmrużyłam oczy, bo cały czas zastanawiałam się, czy Marczewski przypadkiem nie stoi pod oknem.
Błyskawicznie znalazłam się w Zbyszkowym samochodzie. Szczerze powiedziawszy nie bardzo spodobał mi się pomysł siatkarza. Chciałam te wakacje spędzić w spokoju w rodzinnym domu, a nie wśród kilkunastu wielkich gabarytem mężczyzn, przy których wyglądałam co najmniej śmiesznie. Z drugiej strony panicznie bałam się Darka, bo wiem do czego tak naprawdę jest w stanie się posunąć.
Usiadłam na tylnym siedzeniu podciągając nogi pod klatkę piersiową. Objęłam je rękami i przymykając oczy zaczęłam płakać. Łzy bezsilności spływały potokiem po moich policzkach. Po chwili za kierownicą usiadł właściciel samochodu, a obok mnie pojawił się Bartek.
- Nie płacz Mała – szepnął obejmując mnie ramieniem.
Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, wiedząc, że i jemu mogę w pewien sposób zaufać. Nie jestem w stanie zaufać mu maksymalnie, bo życie nauczyło mnie, żeby nie przywiązywać się do ludzi, choć i tak bardzo szybko to robię.

~*~

Zbyszek co chwilę spoglądał w lusterko, a widząc zapłakaną Age, serca mu się krajało. Nie chciał aby cierpiała, bo wtedy cierpiał też i on.

Natomiast w ośrodku robota wręcz paliła się w rękach. Siatkarze, a przynajmniej ci polscy, mają w sobie bardzo pozytywną cechę bezinteresownej pomocy. Kubiak z Ignaczakiem zaangażowali się maksymalnie i kierowali wszystkimi pracami. Skombinowali od pań sprzątaczek (a wręcz wykradli z ich kantorka) nowo zakupione przez właściciela zasłony i firankę. Krzysiek osobiście przymocował lekko ruszającą się półkę nad łóżkiem. Zagumny przyniósł ze swojej kolekcji kilka naprawdę świetnych książek. Piotrek wziął się za odkurzania dywanu, a Kosok pilnował by na zawieszoną na balustradzie balkonu pościel nie spadła z nieba niechciana niespodzianka. Michał Kubiak od samego rana chodził po okolicznych łąkach i zbierał kwiaty, które później umieścił w szklanym wazonie na szafce nocnej. Postarali się. Naprawdę zależało im na tym, aby Aga czuła się tutaj swobodnie, jak we własnym domu.

- Gdzie jest ten młot?! – Wrona od dobrych kilku minut czekał przed budynkiem na Kłosa, który był w trakcie wypełniania przydzielonej mu misji.
W końcu zza rogu wyłonił się zziajany Karol.
- No wreszcie Ty ślamazaro – Andrzej nie omieszkał przysłodzić swojemu najlepszemu przyjacielowi – bez ciebie Iśka nie mogłaby normalnie funkcjonować.
- No wiem, dlatego to zadanie dostałem ja: Super Karollo, a nie ty: pozbawiony wszelkich nadludzkich umiejętności zwykły śmiertelnik – dumnie wypiął pierś – w dziesięć minut do kiosku i z powrotem. Jest moc.
- Nie pierdol, tylko dawaj te baterie. Trzeba je czym prędzej włożyć do zegarka.

~*~

Droga, która normalnie zajmuje jakieś siedem minut, tym razem trwała pół godziny. Zbyszek jechał jak najdłuższą drogą obawiając się, że Darek  może nas śledzić.
W końcu zaparkował samochód na parkingu za Ośrodkiem, a do budynku weszliśmy tylnym wejściem. Bartek niósł moją walizkę, a ja rozglądając się dookoła po ścianach korytarza szłam za Zbyszkiem w stronę windy. Wjechaliśmy na trzecie piętro – należące wyłącznie do siatkarzy.
Na jednej ze ścian wisiało ogromnych rozmiarów zdjęcie reprezentacji, a obok kilka mniejszych przedstawiających śmieszne momenty z ich życia.
Bartman przekręcił klucz w drzwiach z numerem 70, po czym pchnął je do przodu, ukazując wnętrze pomieszczenia. Pokój nie był jakiś ogromnych rozmiarów. Na prawo, wzdłuż ściany, stało pojedyncze łóżku (gdyż drugie jak się dowiedziałam zostało wyniesione przez niejakiego Winiarskiego i Jarosza).  Na przeciwległej do wejścia ścianie znajdowało się wyjście na niewielki balkonik, na którym stał wiklinowy stoliczek i dwa krzesła, a obok przeszklonych drzwi, już wewnątrz pomieszczenia, na małej komodzie stał telewizor. Na lewo od wejścia znajdowały się drzwi do łazienki, szafa i stare biurko, które również zostało tu specjalnie przyniesione.
- Chyba powinnam podziękować Waszym kolegą – uśmiechnęłam się niemrawo przejeżdżając ręką po idealnie złożonej na łóżku pościeli.
- Jeszcze będzie ku temu okazja, a teraz w spokoju się rozpakuj – Kurek podał mi mój bagaż i wyszedł z pomieszczenia.
- W razie czego ja jestem w pokoju naprzeciwko, a Bartek w 74. Na wszystkich drzwiach masz tabliczki, kto gdzie mieszka..
- Zbyszek, nie trzeba było – przerwałam mu.
- Nie marudź. Teraz jesteś pod moja opieką – pocałował mnie w czoło – przyjdę za jakiś czas i zabiorę Cię na obiad.

Zostałam sama. Wyjęłam z walizki kosmetyczkę i przeszłam do łazienki. Prysznic, toaleta, umywalka z lusterkiem. Praktyczne, urządzone w niezłym guście wnętrze. Rozpakowałam kosmetyki, po czym przeszłam do układania ubrań.
Męczyła mnie jedna, jedyna sprawa…
- Ile będę musiała spędzić tu czasu? – zagaiłam, gdy Zbyszek wrócił do mojego pokoju.
- Dopóki nie skończę zgrupowania, później pojedziemy do Rzeszowa – odparł obserwując każdy mój ruch – może Darek zapomni.
- Będziesz mnie pilnował 24 na dobę? – mruknęłam.
- To nie tak Iśka… martwię się o Ciebie, bo cholernie mi na Tobie zależy – wyznał głęboko patrząc mi w oczy.  




Opiekuńczy Bartek?
Opiekuńczy Zbyszek?
Ahaha, chciałabym mieć takich dwóch opiekuńczych siatkarzy, a najlepiej to całą dwunastkę
Potrzebuje towarzystwa na jesienne wieczory.. ;c
Inaczej rozpierol psychiczny mnie zniszczy.

Jadę jutro na mecz SKRA vs. EFFECTOR.
I to mnie trzyma przy życiu.
#GOSKRA!


Trzymajcie się w te jesienne chłodne dni ;*

M. 

3 komentarze:

  1. ciekawie się robi:D

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, rany, rany. Aż chce sie cyztać więcej i więcej! Ile przewidujesz rozdziałów? Szczerze to mam nadzieję, ze dużo :) Życzę weny!
    Pozdrawiam
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! O co ja widzę? Zmieniłaś wygląd bloga, ale tak szczerze to moim zdaniem tamto było lepsze :) NIe mogę się doczekać następnego!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń