poniedziałek, 7 października 2013

Dwadzieścia trzy.

Biegł ile sił w nogach, a przecież sportowcy mają jej bardzo dużo. To jednak było nieistotne. Cały ten szalony pościg był jak szukanie igły w stogu siana. Agnieszka mogła przecież pobiec w każdą stronę, a On nie miał zielonego pojęcia, w którą drogę ma się udać.
- Szukasz Agi? – Kłos pośpiesznie zgasił mentolowego cygareta – mijała nas chwilę temu i szczerze mówiąc, chyba nieźle musiałeś ją wkurwić.
- W którą stronę pobiegła? – bez ceregieli, wręcz krzyknąłeś na środkowego.
- W stronę tej alejki co prowadzi na wzgórze – rzucił Wrona podając Karolowi opakowanie gum do żucia.
- Dzięki chłopaki – rzucił atakujący będąc już kilka metrów dalej.

~*~

Wystraszyłam się. To stanowczo nie był ani Bartman, ani Kurek. Ten mężczyzna nie był aż tak potężnie zbudowany jak siatkarze.
- Gdzie tak uciekasz Kochanie?
Rozpoznałam ten głos. Serce zaczęło mi szybciej bić, a mózg nagle przestał „pracować”.
- Jak mnie tu znalazłeś? – wychrypiałam próbując uwolnić się z Jego uścisku.
- To nie było zbyt trudne, Głuptasku. Zapomniałaś, że dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych? Doskonale wiem, że  Cecylia to Twoja jedyna rodzina i tylko tu, do tej zatęchłeś dziury mogłaś się udać. Nie zapomniałem o Tobie. Ciągle Cię pragnę i potrzebuje. Tęskniłem, Skarbie – wyszeptał wprost do mojego ucha, przygryzając przy okazji jego płatek.
- Jeszcze do Ciebie nie dotarło, że między nami koniec? – krzyknęłam odpychając Go od siebie.
- Jaki koniec? To dopiero początek. Początek naszego nowego życia – nawet głos Mu nie zadrżał. Mówił to z taką pewnością siebie jakby całe nasze życie miał już zaplanowane. A następnie przyciągnął mnie ponownie do siebie układając dłonie na moich biodrach.
- Zostaw mnie! Ja już nie chce mieć z Tobą nic wspólnego.
- Zmieniłem się. Odkąd się rozstaliśmy stałem się inny. Aguś, Kicia. Kocham Cię.
Próbował mnie pocałować. Widziałam jak Jego twarz nieubłagalnie zbliża się do mojej. Zapaliła mi się czerwona lampka ostrzegawcza. Wzięłam potężny zamach i z impetem uderzyłam dłonią w jego policzek. Nawet nie drgnął, tak jakby mój cios nie sprawił na nim nawet najmniejszego wrażenia.
- Chciałem po dobroci, ale widzę, ze Ty ciągle lubisz na ostro – jego iście złowieszczy śmiech odbił się echem po otaczających nas zewsząd drzewach.
I właśnie jedno z tych drzew posłużyło Darkowi z pomocą. Przycisnął mnie do niego tak mocno, że kora wręcz wbijała mi się w plecy. Nie zwracał uwagi na moje krzyki i prośby. Na siłę „wpychał” swój język do mojej jamy ustnej dłońmi błądząc wysoko pod moją bluzą. Zamknęłam ze strachu oczy, gdy poczułam jak jego dłoń wędruję pod gumkę moich legginsów.
Zamknęłam się w swoim własnym świecie, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, o tym co za chwilę może się stać. Zacisnęłam mocniej powieki, a On coraz śmielej zapędzał się w swoich poczynaniach.
- Kocham Cię – zapewniał niemalże zrywając ze mnie bluzę.
Niespodziewanie siła z jaką naciskał na moje ciało zniknęła. Odważyłam się otworzyć oczy i dopiero wtedy zorientowałam się, ze Darka nie ma przede mną. Był za to kilka metrów dalej, przyciśnięty do ziemi przez Bartmana.
Zaczęli się bić. Zadawali sobie mnóstwo ciosów, począwszy od tych w twarz, kończąc na brzuchu i kroczu. Darek zdawał sobie sprawę, że nie da rady pokonać siatkarza, odepchnął go i czym prędzej się ulotnił, krzycząc, że jeszcze mnie dopadnie.
- Zbyszek, zabierz mnie stąd – wyszeptałam dławiąc się własnymi łzami.
Zaprowadził mnie do domu, a widząc przerażony wyraz twarzy Cecylii rzucił tylko później i biorąc mnie na ręce wniósł na piętro do mojego pokoju.
- Zostań – poprosiłam widząc, że Zibi chce opuścić pomieszczenie.
Bez chwili zawahania wrócił i usiadł na skraju łóżka.

Martwił się? Miał wyrzuty sumienia? Możliwe. Był w podobnej rozsypce psychicznej i emocjonalnej co ja. Z największą delikatnością jaką mogłam z siebie wykrzesać przysunęłam się do Niego. Siedząc za Nim biłam się z własnymi myślami, nie wiedząc czy wrócić na poprzednie miejsce, czy zostać. Ostatecznie emocje wzięły górę. Oplotłam rękami klatkę piersiową Bartmana, przykładając głowę do Jego pleców. 
Trwaliśmy w takim uścisku dość długo. Chyba nawet za długo. Nawet nie zauważyłam kiedy moje powieki stały się ciężkie, aż w końcu opadły, a ja zostałam pochłonięta przez igraszki samego Morfeusza.

~*~

Nie potrafił do końca określić co tak właściwie działo się z Jego organizmem. Ułożył rudowłosą na łóżku i przykrył jej ciało kołdrą. Wyszedł, uprzednio całując Ją w czoło.
Natychmiastowo skierował kroki do kuchni, gdzie siedziała reszta domowników.
- Co się tam stało? - Cecylia nerwowo zerwała się z miejsca i podbiegła do atakującego.
- Jakiś chłopak chciał ją... zgwałcić - ostatnie słowo z ledwością przeszło Mu przez gardło - wyglądało na to, że Aga zna napastnika. Nie wiecie kto chciał to zrobić? 
- Iś, nigdy się nam za bardzo nie zwierzała, przyjeżdżała czasami, ale tylko na weekendy. Gdy do niej dzwoniłam tłumaczyła się, że jest zajęta i musi się uczyć... Zbyszku, dziękuję Ci, że przy niej byłeś.
- Po części, Agnieszka uciekła z hali przeze mnie - siatkarz usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach - wykonałem o jeden krok za dużo. Cholera jasna - trącił nogą leżącą na podłodze zabawkę Lenki. 
- Najważniejsze jest to, że Agnieszce nic nie jest. On teraz Cię potrzebuje. Idź do Niej - polecił Mu Tomek i tyle widziano atakującego w kuchni. 

Minęła godzina. Agnieszka zaczęła powoli otwierać swoje niebieskie oczy, które szybko powędrowały na siedzącego przy łóżku Bartmana. Uśmiechnął się delikatnie, ściskając mocniej rękę dziewczyny, którą trzymał prawie przez cały czas pobytu w Jej pokoju. 
- Dziękuję - wyszeptała, doskonale wiedząc, że czeka Ją jeszcze poważna rozmowa z siatkarzem.




Jestem taka okrutna. 
Wybaczcie, ale mam totalną rozjebkę psychiczną. 

5 komentarzy:

  1. O kur** dobrze, że Zbyszek tam był, nawet nie che wiedzieć, co by było gdyby...
    Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, i w Twoim życiu też;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam;) Najważniejsze, że Zibi za nią pobiegł i uratował. Różnie się to mogło skończyć;(
    Pozdrawam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie!
    O boże, jak dobrze że Zbyszek był blisko i jej pomógł. Mogło to się źle skończyć. A tak poza tym to rozdział świetny! Czekam na kolejny!
    Do następnego!
    zapraszam do siebie:
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa, wrocilas!! :DD Dopiero dzisiaj zauwazylam ten i poprzedni post. Oba rozdzialy genialne, ciekawe i czekam juz z niecierpliwoscia na nastepne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny, tylko szkoda, że taki krótki. Tego napastnika to ja się kompletnie nie spodziewałam. No czeka ich teraz poważna rozmowa. Mam nadzieje, ze to jakoś ociepli ich relacje.
    Pozdrawiam
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń