Stanęli na przeciw siebie chwilowo trwając w dość krępującej ciszy. W końcu Kurek wziął głęboki oddech i...
- Co łączy Cię z Agą? - spytał nie spuszczając wzroku z atakującego - nie chce aby ktoś ją skrzywdził, a w szczególności ty.
- No to gramy w tej samej drużynie - Zibi delikatnie się uśmiechnął chcąc rozluźnić napiętą atmosferę.
- Bartman powiedz mi co ty tak na prawdę od niej chcesz? - Bartek był już na prawdę zdenerwowany, a późna godzina i kilka procentów we krwi na pewno nie pomagało.
- Podoba mi się i chyba się w niej zakochałem - westchnął ciężko i usiadł na podłodze opierając się o jedną ze ścian.
- Kurwa Zibi nie dopuszcze do tego - przyjmujący uderzył pięścią w czerwoną skrzynkę z wężem przeciwpożarniczym.
- Bartek proszę Cię daj nam chociaż spróbować - poprosił już prawie błagalnie.
- Nie dam jej skrzywdzić - wręcz wysyczał i zniknął za rogiem.
~*~
Znów przed moim oknem przebiegła kolumna siatkarzy. Stanęłam przy uchylonym oknie i wsłuchiwałam się w ich pomruki.
- My jesteśmy siatkarzami. W
Spale swoje kąty mamy, więc
meczu nie przegramy. Złote
medale przywieziemy. Na to
ciężko pracujemy.
To nie było już rytmiczne wykrzykiwanie poszczególnych sylab. Po wczorajszej imprezie ledwo żyli. Już nie biegli równym krokiem, tylko włóczyli się każdy w inną stronę.
- Aguś, Aguś, kochanie weź Lenkę na spacer - do mojego pokoju wpadła Cecylia, a widząc jak wyglądam przez okno puściła swój firmowy uśmiech.
- Ty to robisz specjalnie - wymierzyłam w jej stronę palcem.
- Pośpiesz się, bo Ci uciekną - zaśmiała się - idę już ubierać Lenkę.
I Ona jest przeciwko mnie? Poprawiłam firankę i zabierając po drodze ubrania zniknęłam w łazience.
Szłam nowo położonym chodnikiem w przeciwnym kierunku niż siatkarze. Dalej postanowiłam ich unikać i nie wtrącać się w ich sportowe życie. Bo próba zaakceptowania utrzymywania jakichkolwiek, choć nawet i minimalnych, stosunków z Bartkiem i Zbyszkiem jest dla mnie swego rodzaju wyzwaniem.
Pchałam wózek i co chwilę zabawiałam siostrzenicę, gdy zza rogu uliczki wyłonili się siatkarze. Że też wcześniej nie pomyślałam, że oni okrążają Spałe dookoła.
~*~
- Ty nie mówiłeś, że Aga ma dziecko - zszokowany Kubiak szturchnął Bartmana łokciem.
- Bo to nie jej pacanie - mruknął zrezygnowanie atakujący.
- Ja ci tam kuźwa pacana - burknął Misiek - zapomnij o czekoladowych ciasteczkach!
- Kupię sobie swoje - Zibi wystawił język w stone przyjaciela.
- Agunia da Ci rabat? - naśmiewał się.
- Misiu weź skończ już udawać Debila - westchnął Zbyszek kończąc ich nader dziwną wymianę zdań.
Kurek jako pierwszy wyminął prowadzącego grupę Możdżonka i podbiegł do rudowłosej.
- Cześć - przywitał się obdarowując jej policzek całusem - zaczerwieniłaś się.
- Co to w ogóle miało być? - oburzyła się.
Bartek zrobił to po części umyślnie. Dobrze wiedział, że Bartman będzie ich obserwował. Chciał aby Zbyszek to widział, żeby był zazdrosny. Bo zazdrosny Zbyszek to zły Zbyszek, a tym może zaminusować u Agnieszki.
- To tak po przyjacielsku, no - mruknął umyślnie przeczesując włosy.
Każdym swoim gestem chciał podsycić zazdrość konkurenta i wychodziło mu to doskonale.
Zbyszek rejestrował każdy choć najmniejszy szczegół i nie miał zamiaru czekać bezczynnie. Odpędził od siebie markotnego Kubiaka i zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku tej dwójki.
On również ucałował policzek rudowłosej, który i tym razem oblał się rumieńcem.
- Ty też? - westchnęła zrezygnowana próbując ukryć swoje czerwone policzki.
- Uważaj, bo zaraz reszta po kolei przyjdzie się tak przywitać - zaśmiał się delikatnie łaskącząc małą Lenkę - a Igła Cię pewnie nawet przytuli w pakiecie.
Teraz to Bartek czuł zazdrość i nie wiedział co ze sobą, a przed wszystkim ze Zbyszkiem zrobić.
- Wy chyba powinniście biegać - dyskretnie wskazała głową na zniecierpliwionego kapitana drużyny.
- Bieganie nie zająć nie ucieknie - Kurek próbował jakoś wkręcić się do rozmowy, ale to Zibi przejął inicjatywę i zachowywał się jak rasowy atakujący.
- Pójdziemy biegać, jak ty przyjdziesz na nasz trening - rzucił Bartman, a Kuraś... Kurasia już totalnie zmiotło z linii ataku, także teraz musiał głęboko zakopać się w linii obrony.
- To jest szantaż - fuknęła oburzona przykrywając siostrzenicę kocykiem, który ona jak na złość cały czas zrzuacła.
- Bystra i ładna. Cóż za połączenie - zaśmiał się Zibi kręcąc z niedowierzaniem głową.
~*~
Odstawiłam Lenę mamie, a sama przez chwilę strąciłam Tomka ze stanowiska rodzinnego kucharza. Dokończyłam piec naleśniki, po czym zawołałam pochłonięte sobą małżeństwo na obiad.
Nawet nie spostrzegłam kiedy przez palce przeleciało mi to kilka godzin, a do drzwi dobijał się już on.