Bartek czuł niezwykłą radość, gdy Agnieszka się przed nim otworzyła i opowiedziała o swoim ojcu - sportowcu, który w domu był dwa razy w roku: na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Uśmiechał się sam do siebie, gdy dziewczyna oparła się o jego tors i usnęła. Dotykał ją z jak największą delikatnością, jakby była wykonana z najkruchszego szkła i każdy nieprzemyślany ruch mógł ją potłuc. W końcu sam usnął znudzony nakręcaniem pasm jej rudych włosów na palce.
Natomiast reszta reprezentacji już od dłuższej chwili zastanawiała się nad tym co Kurek robi u Agi i jak by tu ich podejść i wejść do jej pokoju.
Większy problem miał jednak Bartman, który wręcz modlił się o to aby między tą dwójką nic nie zaszło. To by oznaczało dla niego koniec, a do tego dopuścić nie może. Czuje, że Iśka jest kobietą jego życia i zrobi wszystko, aby z nią być.
Jarosz skutecznie ukrył fakt, że klucz do pokoju rudowłosej jest ukryty głęboko w jego skarpecie. Miał sporo szczęścia, że Ruciak wybrał prawą stopę, a nie lewą... wtedy miałby już przechlapane, a Kurek za pewne by go ukatrupił gołymi rękami.
- no to co przeszkadzamy im, czy pozwalamy dzieciakom nacieszyć się sobą? - Ignaczak zadał podstawowe pytanie, które od dłuższego czasu każdemu z nich zawracało głowę.
Ostatecznie, ku niezadowoleniu Zibiego, postanowili im nie przeszkadzać. Zresztą przecież nawet by tam nie weszli, bo Jarski już szukał nowej kryjówki dla klucza.
~*~
Przestraszyłam się nie na żarty, gdy otwierając rano oczy ujrzałam obok siebie rozpromienioną twarz Kurka. Miała ochotę krzyknąć, ale siatkarz to wyczuł i zatkał mi usta dłonią. Chwilę zajęło mi przetworzenie wczorajszego wieczoru, ale gdy tylko sobie go przypominałam delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz. Nie wiem dlaczego. Może to przez tą nagłą potrzebę posiadania przy sobie kogoś na prawdę godnego zaufania, który nie nosiłby by równocześnie miana mojego przyjaciela i siostry.
- no dobra to ja się już zmywam.. Kuba za pewne się za mną stęsknił - zaśmiał się wstając z łóżka.
- widzimy się na śniadaniu? - sama nie wierzyłam, że zadałam to pytanie. Miałam być niezależna, a jedno jego słowo potrafi złamać mnie jak suchą gałązkę.
- oczywiście - posłał w moja stronę swój firmowy uśmiech niczym z reklamy Monte, po czym nacisnął metalową klamkę.
Drzwi ani drgnęły. Myślałam, że robi sobie jakieś żarty, więc sama spróbowałam je otworzyć. Niestety.
- Jarski ma klucz! - Bartek uderzył się otwartą dłonią w sam środek czoła, po czym szybko zadwonił do swojego przyjaciela.
W czasie rozmowy grymas niezadowolenia wkradł się na twarz siatkarza co nie wróżyło nic dobrego i tak też było.
- też Debil schował klucz i nie pamięta gdzie ! - zdenerwowany złożył telefon do kieszeni dresów.
- czyli stąd nie wyjdziemy?
- wyjdziemy, wyjdziemy.
Siatkarz - Boże, jak ja nie lubię używać tego słowa - wyszedł na balkon i chyba znalazł sposób na wydostanie się z pokoju.
- tu jest drabinka pożarowa - wychylił się zza balkonowych drzwi przywołując mnie ręką do siebie.
- serio? - stanęłam na palcach i zerknęłam przez jego ramię marszcząc przy tym czoło.
- serio, serio, Księżniczko. Zejdę przodem jeśli powolisz.
Patrzyłam jak Kurek zwinnie schodzi szczebelek po szczebelku. W końcu na moje nieszczęście przyszła pora na mnie.
- no Księżniczko nie mów, że się boisz - zadrwił ze mnie.
O nie! Tej satysfakcji mu nie dam. Zacisnęłam zęby i powoli zaczęłam schodzić na dół. Głęboko oddychałam pojmując kolejne metalowe rureczki. Byłam już przy samym końcu, zostało mi może kilka stopni, gdy jak to zawsze musi się zdarzyć, poślizgnęłam się i prawie zaliczyłam glebę, prawie połamałam kości, ale nie.. jak to zawsze bywa zostałam w ostatniej chwili uratowana. Jak się domyślacie moim wybawicielem był Kurek.
- teraz będziesz mi się musiała jakoś odwdzięczyć - oznajmił trzymając mnie mocno w ramionach.
- jestem Ci dozgonnie wdzięczna - westchnęłam teatralnie.
- co się tu dzieje? - na dźwięk jego głosu momentalnie odskoczyłam od Bartka.
Nie myślcie sobie, że w jakimś tam stopniu zależy mi na tym całym Bartmanie. Po prostu wróciłam to tak odruchowo.
- nie bądź zazdrosny Zbyszek - mruknął Kurek - Aga, idziemy już? Bo jeszcze musimy znaleźć te klucze.
Kiwnęłam twierdząco głową, po czym ruszyliśmy w stronę wejścia do hotelu zostawiając zdenerwowanego Bartmana na środku parkingu.
~*~
Patrzył jak odchodzą i czuł taki dziwny ucisk w sercu. Jego reprezentacyjny kolega miał rację. Był cholernie zazdrosny, bo przecież Agnieszka miała być z nim.
- Zibi, idziesz? Już znalazłem tą rozpiskę co ją Pit wyrzucił - Kubiak szturchnął w ramię osłupiałego atakującego.
- tak tak. Idziemy - westchnął otrząsając się z wszystkich negatywnych emocji.
- nie martw się Zbychu. Jeszcze wszystko się ułoży. Tylko musisz być rasowym atakującym, takim jakim jesteś za boisku. Dziewczyny to lubią - polecił mu, gdy wchodzili już do restauracji.
- a ty Kubi niby skąd to wiesz?
- przerabiało się to tu i ówdzie - odparł zwięźle i zaczął nakładać sobie warzywa ze szweckiego stołu.
- chyba wolę nie wiedzieć - spasował widząc jak przyjmujący głupio uśmiecha się sam do siebie za pewne przeżywając teraz ekscesy z jakąś partnerką, którą złapał na "podryw na atakującego".
- mogę Ci opowiedzieć jak kiedyś wspólnie z Weroniką, no wiesz tą blondyną spod piątki, która ma czym oddychać i na czym usiąść robiliśmy to na stole...
- Kubiak skończ - atakujący warknął w jego stronę zabierając Michałowi z talerza ostatni kawałek ich ulubionego białego sera - powiedz mi tylko czy my tym stole nie jedliśmy ostatnio kolacji, gdy byłem u Ciebie?
- ale owszem Bartman, ależ owszem.
Dobrze, że Kuraś uratował naszą księżniczkę;) Boże, Jak Jarosz mógł zapomnieć gdzie klucz schował;d Boże, Kubiak i jego opowiadanie o tym co i gdzie robił z tą blądyną rozwaliło mnie, leże ze śmiechu;d Kiedy kolejny? Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńOh Jarski, Jarski bujasz z głową w chmurach. :D W sumie to wolę Agę z Zibim, więc mam nadzieję, że jako ich spykniesz, a Bartek zostanie przyjacielem. Mhm.. Kubiak świntuch ! :O
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na http://with-you-my-love.blogspot.com
Pozdrawiam. :)
tak, Bartek trochę jak rycerz uratował Agę przed upadkiem z tej drabiny. :)
OdpowiedzUsuńa Kuba jak mógł zapomnieć, gdzie schował klucz? jejku, myślałam, że rude to wredne, a blond to głupie, i nie chciałam tu nikogo obrażać :)
ale Zbyszka trochę mi żal. no bo bądź co bądź to Kurek trochę kradnie mu dziewczynę. :/
a i mała uwaga: zdania - nawet w dialogach - zaczyna sie z wielkiej litery!
np.: - przerabiało się to tu i ówdzie - odparł zwięźle i zaczął nakładać sobie warzywa ze szwedzkiego stołu. --> - Przerabiało się to tu i ówdzie - odparł zwięźle i zaczął nakładać sobie warzywa ze szweckiego(szwedzkiego!!) stołu.
pozdrawiam, Jaga20098
Żyję chwilą
Oo, biedy Zbychu xD szkoda go, bo wiesz taki nie ogolony i o fryzjerze nie wspomni. Dla mnie jest... Dobra jest mi smutno z powodu Barmana. Przepraszam że starsze krótki ten komentarz ale jestem na telefonie i nie mogę się rozpisać :) Przepraszam za początek wiesz oglądałam filmik z Zibim po meczu z USA i stąd te teksty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)